14 czerwca 2016

Rozdział 47,, Plany zemsty i nie spodziewany atak"

Rano obu­dzi­łam się wraz z pro­mie­niami słońca prze­bi­ja­ją­cymi się przez firankę, które padały na moją twarz. Wie­dzia­łam, że czeka mnie udany dzień gdyż spę­dzę go odda­jąc się swo­jej pasji. Wsta­łam z łóżka uda­jąc się do łazienki gdzie wzię­łam prysz­nic, gdy już osu­szy­łam swoje ciało ubra­łam zestaw i zro­bi­łam maki­jaż
Poszłam jesz­cze do pokoju sio­stry i zosta­wi­łam kartkę infor­mu­jącą ją, że poszłam na jazdę konną. Potem zeszłam na dół zjeść śnia­da­nie a tam zoba­czy­łam Kewina.
-Co dzi­siaj nie masz już kawa­łów?
-Oj prze­pra­szam kuzynko no
-Ta – powie­dzia­łam prze­krę­ca­jąc oczami
-To się wię­cej nie powtó­rzy
-No powiedzmy, że Ci wie­rze. Będziesz takim dobrym kuzy­nem i zro­bisz mi śnia­da­nie? – zro­bi­łam maślane oczka
-Jasne
-Na co masz ochotę?
-Nale­śniki!
-Wycho­dzisz gdzieś?
-Tak idę poje­ździć konno
-Zadzwo­nić po Nata­niela?
-Po co?
-No żebyś nie była sama i by Ci się nic nie stało
-Wiesz raczej nie wysko­czy mi żaden zabójca taki jak ty
-Oj noooo dobrze
-Wiesz, że będę musiała się kie­dyś zemścić z Wero­niką na Tobie?
-Tak już to widzę– powie­dział poda­jąc mi por­cję nale­śni­ków
-Zało­żysz się?
-Z miłą chę­cią – uśmiech­nę­łam się chy­trze
-Jestem cie­kawy co takiego wymy­śli­cie
-Wiesz na pewno nie będziemy musiały sprzą­tać tak jak Ty wczo­raj do późna- zaczę­łam się śmiać
-Tak bar­dzo śmieszne
-No dla mnie tak wiesz może i nas wystra­szy­li­ście, ale musie­li­ście sprzą­tać i to tak świet­nie wyglą­dało
-Pffff
-Taki Kewi­nek z mio­tłą, żałuje że zdjęć nie zro­bi­łam
-Już się pona­bi­ja­łaś?
-Nie, ale dam Ci spo­kój dzie­ciaczku
-Kto tu kogo dzie­ciacz­kiem nazywa?
Dobra ja już idę
-Tak wcze­śnie myśla­łem, że póź­niej wyj­dziesz
-Jesz­cze pójdę się przejść
-A to Cię nogi niosą?
-No tak tro­chę – podnio­słam torbę, którą zawsze zabie­ra­łam gdy mia­łam udać się na jazdę
~Wero­nika~
Gdy wsta­łam otar­łam swoje oczy wyle­gu­jąc się na­dal na łóżku. Boże jak mi się nie chce wstać, ale to chyba u mnie jest normą. W końcu ze zbie­ra­łam się z łóżka i zoba­czy­łam kartkę, która napi­sała moja sio­stra. Spoj­rza­łam na zega­rek gdzie wid­niała godzina 11. Tak wcze­śnie? No nic obie­ca­łam sio­strze, że przyjdę uda­łam się do łazienki wzię­łam prysz­nic ubra­łam zestaw zro­bi­łam maki­jaż i zbie­głam po scho­dach na dół
-O balet­nica która się w zabójcę bawi nale­śniki robi – powie­dzia­łam to zda­nie widząc Kewina
-Nie odpu­ścicie sobie?
-Nie­eeeeee – zaśmia­łam się bio­rąc talerz z nale­śni­kami
-Jeste­ście okropne
-My? Mam wypo­mnieć Ci wczo­raj?
-Nie dzięki – zaśmiał się
-No co ład­nie ze z mio­tełką lata­łeś
-Ha, ha, ha – obu­rzył się
-Do twa­rzy Ci było – doda­łam po chwili
-Cały czas się cze­pi­cie tego sprzą­ta­nia a miny Wasze były lep­sze
-Emmm stwier­dza­jąc fakt iż Twoja mina gdy weszła cio­cia chyba była lep­sza
-Pfff
-A to nie masz nic lep­szego do powie­dze­nia więc pyfasz więc wygra­łam i mam racje
-Nie prawda nie masz jej
-Mam balet­nico
-Nie
-Nie będę się z Tobą kłó­cić o to czy mam racje czy nie bo i tak mi ją przy­zna­łeś – posła­łam mu buziaka
-Idź sobie
-Wiesz za nie­długo wycho­dzę spo­koj­nie
-Co a Ty gdzie?
-Do Sary zoba­czyć jak jeździ – uśmie­ch­nęłam  się
-Ale uwa­żaj­cie na sie­bie
-E no wiesz raczej nam żaden zabójca nie wysko­czy
-Mówisz to co Sara
-Dzi­wisz się to moja sio­stra – zaśmia­łam się
-A no racja prze­cież to wy
-No my a co nie podoba się?
-Nie no co by miało się w takich wspa­nia­łych kuzyn­kach nie podo­bać
-No nie wiem a wiesz co wszystko psuje
-Co takiego? – przy­siadł się obok mnie
-Ty – zaśmia­łam się
-Jesteś okropna – potar­gał moje włosy
-Nieee doty­kaj moich wło­sów! – Wykrzy­cza­łam ude­rza­jąc go w plecy pię­ścią
-Auuu a to za co
-Za cało­kształt
-Dobra idę balet­nico
-Idź Ty wredna okropna kuzynko zostaw mnie pobi­tego – zaczął uda­wa­nie pła­kać
-Tak, tak – pokle­pa­łam go po ple­cach – na co oboje zaczę­li­śmy się śmiać
~Sa­ra~
Wresz­cie jestem na miej­scu. Nie mogę się docze­kać aż dosiądę Teo bo tak wła­śnie się nazy­wał mój koń. Poszłam do łazienki i prze­bra­łam się w swój zestaw jeździecki

Gdy już byłam gotowa uda­łam się do stajni gdzie był mój Teo

Pogła­skałam konia i wypro­wa­dzi­łam go ze stajni na zewnątrz. Na ławce posta­wi­łam swoją torbę z tele­fo­nem w środku. Po chwili wsia­dłam na niego i zaczę­łam jechać. Czu­łam się obser­wo­wana mimo iż wie­dzia­łam, że jestem tu sama. Zaczę­łam się roz­glą­dać ner­wowo gdy nagle przy mnie zna­lazł się on. Tomek. Po jego minie widzia­łam, że mnie poznał
-Czego chcesz i co Ty tu robisz?
-Mówi­łem, ze wrócę
-Taaaa
-Myśla­ły­ście, że jak się prze­far­bu­je­cie to co nie pozna się Was? – zaśmiał się chy­trze
-Czego chcesz? – zapy­ta­łam zde­ner­wo­wana
-Czego? Hmm a co ostat­nim razem sobie obie­ca­łem… A no tak, ze zro­bię Ci krzywdę
-Nie odwa­żysz się
-Pamię­tasz co robi­łem Wero­nice?
-Ale ona Ci nic nie zro­biła i niczemu nie jest winna czego Ty od nas chcesz?! – koń zaczął się dener­wo­wać i wier­cić od nadmiaru krzyku
-Hmm jak to nie?
-Prze­sta­niesz do cho­lery co Ty chcesz tym zacho­wa­niem wskó­rać i jak się tu zna­lazłeś?
-Wiesz dobrze, że nie będę odpo­wia­dać Ci na pyta­nia więc po co je zada­jesz?
-Ty jesteś chory
– Skąd wie­dzia­łeś, że tu będę?
-Myślisz że nie widzia­łem Was cho­wa­ją­cych się za autem i wcho­dzą­cych do restau­ra­cji? Gada­ją­cych o pla­nach na dzi­siaj?
-Śle­dzi­łeś nas?
-Nie tylko sze­dłem
-Nie dener­wuj mnie
-Cie­kawe kto tu kogo dener­wuje
-Weź się odczep i daj nam spo­kój raz na zawsze co – mia­łam już odje­chać, gdy on ude­rzył mojego konia a ten się spło­szył i zaczął mocno wierz­gać. Pró­bo­wa­łam go jakoś uspo­koić, ale się nie udało spa­dła­m…Po­czu­łam ogromny ból na całym ciele i Tomka który stał nade mną i śmiał się. Z bólu nie potra­fi­łam wziąć odde­chu więc zaczę­łam się przy­du­szać. Łzy zaczęły pły­nąć po moich policz­kach a on stał po czym mnie kop­nął i odszedł jakby ni­gdy nic. Gdzie mam tele­fon? – przez moją myśl prze­pły­nęło tylko to, że zosta­wi­łam go w tor­bie która była daleko.
Ból sta­wał się coraz gor­szy i moc­niej­szy nie mogłam się powstrzy­mać od pła­czu, który tylko utrud­niał wszystko. Nie mogłam już wytrzy­mać…
~Wero­nika~
Gdy dotar­łam na miej­sce wzro­kiem wyszu­ki­wa­łam Sary, lecz ni­gdzie jej nie widzia­łam. Po chwili zoba­czy­łam jej torbę wiec na pewno tutaj jest posta­no­wi­łam jej poszu­kać szłam przed sie­bie zauwa­ża­jąc świeże ślady kopyt konia na, któ­rym widocz­nie jechała. Idąc dalej tro­pem zoba­czy­łam jakąś osobę, która leżała na ziemi i zwi­jała się z bólu
-O nie … – powie­dzia­łam pod nosem bie­gnąc w jej stronę
-Sara! Boże co Ci się stało
-On.
-Jaki on kto Ci to zro­bił?
-To…
Moja sio­stra nie dopowie­działa ponie­waż zemdlała posta­no­wi­łam szybko zadzwo­nić do Kewina
-Kewin!
-Co?
-Sara ona leży nie przy­tomna
-Ta świetny żart tym chcia­ły­ście mnie wro­bić?
-Ja nie żar­tuje do cho­lery jasnej
-Taaa
-Dobra spa­daj dzwo­nie po karetkę
Rozłą­czy­łam się z kuzy­nem i zadzwo­ni­łam po karetkę pła­cząc już z emo­cji. Karetka w krót­kim cza­sie przy­była na miej­sce wypadku ja wzię­łam torbę sio­stry i uda­łam się wraz z karetką do szpi­tala. Bałam się okrop­nie się bałam wie­dzia­łam kto jej to roz­bił to był Tomek czy on sobie odpu­ści? Znikł dla­czego wró­cił moja biedna sio­strzyczka moje łzy zale­wały moją twarz. Nie może mnie zosta­wić co ja zro­bię sama? Nie mam nikogo oprócz mojej sio­strzyczki bła­gam… Nagle usły­sza­łam dźwięk swo­jego tele­fonu był to Kewin
-Co chcesz – powie­dzia­łam zapła­kana
-Czemu pła­czesz?
-Do cho­lery zro­zum, że to nie był żart!
-Co!!!!! Gdzie jesteś!!!! Co jest z Sarą?!
-Jedziemy do szpi­tala – mówi­łam zapła­kana do słu­chawki tele­fonu
-Zaraz tam będę – po tych sło­wach się roz­łą­czył
Char­lie bra­kuje mi Cie­bie tak cho­ler­nie pomimo tego, że mnie tak zra­ni­łeś dla­czego to wszystko jest takie okropne! W końcu dotar­li­śmy na miej­sce Sarę zabrali nie mówiąc gdzie a ja zoba­czy­łam wbie­ga­ją­cego kuzyna do kory­ta­rza
-Wero­nika!
-Kewin – wtu­li­łam się w niego zapła­kana
-Cichutko będzie dobrze – mówiąc to gła­skał mnie po gło­wie
-Ale.
-Słu­chaj nie myśl o złym pomyśl o dobrym dobrze?
-Mhmm
Mijały godziny odkąd dowie­dzie­li­śmy się, że Sara przej­dzie ope­ra­cję waha­łam się czy napi­sać do BAM czy odpu­ścić. To było jak mię­dzy mło­tem a kowa­dłem ale w końcu odwa­ży­łam się. Utwo­rzy­łam pry­watną wia­do­mość:
Hey Chło­paki wie­cie ehhh mię­dzy nami jest teraz źle, lecz z Sarą gorzej wła­śnie prze­cho­dzi ope­ra­cję to wszystko wina Tomka. Chcia­łam Was tylko o tym poin­for­mo­wać…
Nie wiem czy dobrze zro­bi­łam wysy­ła­jąc wia­do­mość do nich
~Han­nah~
Zoba­czy­łam, że do mojego uko­cha­nego Leo została wysłana wia­do­mość, gdy na nią spoj­rza­łam zaczę­łam się śmiać. Dobrze jej tak- z tą myślą usu­nę­łam wia­do­mość do Leo
-Z czego się śmie­jesz?
-A nic kocha­nie w tele­wi­zji poka­zali zabawną reklamę
W końcu Leo jest mój. I już nikt mi go nie odbie­rze. Zaś Savan­nah ma Char­liego a te dwie par­szywe Polki mogą zdy­chać
~Wero­nika~
-Kewin – popa­trzyłam na kuzyna ze łzami w oczach. Długo to jesz­cze potrwa?
-Nie wiem, ale spo­koj­nie dobrze? – przy­tu­lił mnie mocno
Naprawdę Leo i Charle nas tak nie­na­wi­dzą? Nie obcho­dzi ich nawet los Sary? Mama miała rację? … Posta­no­wi­łam wysłać SMS do Ksa­we­rego wie­dzia­łam, że gdy Sara go zoba­czy ucie­szy się. Po chwili z sali ope­ra­cyj­nej wyszedł lekarz, który poin­for­mo­wał nas iż ope­ra­cja się udała i wszystko jest w porządku. W moim sercu poja­wiła się ogromna ulga, że już po wszyst­kim. Zosta­łam powia­do­miona, że rano mogę wejść do sali sio­stry. Posta­no­wi­łam cze­kać w szpi­talu mimo nale­gań Kewina bym wró­ciła do domu w końcu usnę­łam w obję­ciach kuzyna
~*~
Pacjentka się obu­dziła chcesz do niej wejść? – usły­sza­łam głos leka­rza
~*~
Wypa­dek Sary… Tome­k…Han­nah? Co o tym wszystkim myślicie? Nie będę rozwijać swojej wypowiedzi ponieważ chcę to zostawić Wam i czekam na Wasze opinie. Pamiętajcie również o maratonie, który trwa :) Ciesze się z tego, że on wam się spodobał ♥ Dziękuję również za te wszystkie komentarze, które pojawiają się pod rozdziałami to bardzo motywuje ♥ Do zobaczenia jutro :) ♥

2 komentarze:

  1. Jestem pierwsza!
    Już drugi rozdział dzisiaj!
    Strasznie się cieszę! Kurde, ale się porobiło! Mam nadzieję że Sarze nic nie będzie! A ta Hannah wredna baba! Nie lubię jej!
    Kurde jakoś nie mam weny na komentarz... Przepraszam. Ale muszę jeszcze tyle zrobić przed wjazdem! Mimo to jestem u zostawiłam coś po sobie, że przeczytałam!
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś pierwsza :D
      Nie zdążyłam odpisać Ci na tamten komentarz haha nie sądziłam, ze tak szybko pojawi się pod tym rozdziałem jakikolwiek a jednak :D Tak już drugi rozdział yey ^^ Ja też się cieszę, ze wam się podoba :) Nic się nie dzieje każdemu czasem zdarza się brak weny ;) Rozumiem ;) Miłego wyjazdu życzę i bardzo dziękuję za ten komentarz ♥

      Usuń